piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 20


Następnego dnia


Oczami Emily



Kiedy się obudziłam Nialla już nie było w moim pokoju. Wzięłam długą odprężającą kąpiel i ubrałam się w



 I poszłam na śniadanie. W restauracji był Hazz i Lou. siedzieli obok siebie i rozmawiali z szerokimi uśmiechami na twarzy. Na ten widok sama się uśmiechnęłam i usiadłam obok Louisa.

Zamówiłam sobie sałatki tak jak kazał mi Niall.

Po chwili dołączył do na Zayn.

- Gdzie Perry?- zapytałam a on na mnie spojrzał.

- Musiała wracać.- powiedział zjadając jajecznicę.

- Szkoda, miałyśmy omówić szczegóły sukienki.- powidziałam a oczy Zayna dziwnie zabłysły.- Co wymyśliłeś?

- Może zrobimy prezent Perry i sami zajmiemy się sukienką.- uśmiechnęłam się do niego.

- Podoba mi się, ale sama bym nikomu nie dała decydować jak ma wyglądać najważniejsza sukienka w życiu.-powiedziałam- To jak ma wyglądać?

- Perry wspominała o sukni księżniczki z błyskotkami bez ramiączek.- powiedział a mnie oświeciło.

- Perry będzie miała najpiękniejszą sukienkę na świecie.- powiedziałam a on się do mnie uśmiechnął.- No może nie najpiękniejsza bo ja ją będę miała.- wszyscy się zaśmialiśmy.


Następnego dnia


Wstałam o 13, poszłam się wykąpać i umalować.

Ubrałam się w 


W nocy wruciłam do domu. Potrzegnanie z Niallem było trudne ale postanowiliśmy wytrzymać jeszcze trochę czasu. Niall i ja postanowiliśmy powiedzieć Harremu o wszystkim jak będą mieć wolne od koncertów.

Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki z czekoladą i owocami. Około 15 przyszła do mnie Sophia. Usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy rozmawiać na różnie tematy. Dowiedziałam się że Sophi poznała fajnego chłopaka i się z nim umawia.

Oczami Harrego

Rano pojechaliśmy na lotnisko a później polecieliśmy do Brisbane. W samolocie siedziałem obok Louisa.
- Skarbie mam pomysł.- powiedziałem a on spojrzał na mnie z nad książki i zdjął okulary.
- Jaki?- zapytał a ja się uśmiechnąłem.
- Weźmy ślub.- odwzajemnił mój uśmiech i mnie pocałował w policzek.
- Kiedy?- zaśmialiśmy się.
-27 marca w Johannesburgu.- powiedziałem a on pocałował mnie namiętnie w usta co oczywiście odwzajemniłem. Po wylądowaniu pojechaliśmy do hotelu. Rozpakowaliśmy się i wżęliśmy wspólną kąpiel. Lou się ubierał a ja postanowiłem zadzwonić do Em. Wykręciłem jej numer, po dwóch sygnałach odebrała.
-Czego chcesz braciszku?- powiedziała na co się zaśmiałem.
- Mam proźbę.
- Jaką?
- Tylko nikomu nie mów, a szczególnie mamie.
- No mów przecież nie powiem.- przełknąłem ślinę.
-Biorę ślub z Lou i potrzebuje twojej pomocy.- zatkało ją ale po chwili od wstrząsnęła się.
-0 Kiedy? I co mam zrobić?- zaśmiałem się na te słowa.
-27 marca w Johannesburgu. Musisz załatwić nam garnitury i sprowadzić rodzinę nie mówiąc im o ślubie.- ona wzdycha.
- Spróbuję. A mogę chociaż poprosić Gemme i Lottie o pomoc?- zapytała. Nagle do pokoju wszedł ubrany już Loui. Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem.
- Louis skarbie czy Emily może powiedzieć Gemmie i Lottie?- zapytałem na co on się zgodził.- Możesz.- powiedziałem do siostry.- Dzięki.
- Nie ma za co ale jak coś to twoja wina.- zaśmialiśmy się.
- Jasne. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz