Rozdział 20
Następnego dnia
Oczami Emily
Kiedy się obudziłam Nialla już
nie było w moim pokoju. Wzięłam długą odprężającą kąpiel i ubrałam się w
I poszłam na śniadanie. W restauracji był Hazz
i Lou. siedzieli obok siebie i rozmawiali z szerokimi uśmiechami na twarzy. Na
ten widok sama się uśmiechnęłam i usiadłam obok Louisa.
Zamówiłam sobie sałatki tak jak
kazał mi Niall.
Po chwili dołączył do na Zayn.
- Gdzie Perry?- zapytałam a on na
mnie spojrzał.
- Musiała wracać.- powiedział
zjadając jajecznicę.
- Szkoda, miałyśmy omówić
szczegóły sukienki.- powidziałam a oczy Zayna dziwnie zabłysły.- Co wymyśliłeś?
- Może zrobimy prezent Perry i
sami zajmiemy się sukienką.- uśmiechnęłam się do niego.
- Podoba mi się, ale sama bym
nikomu nie dała decydować jak ma wyglądać najważniejsza sukienka w
życiu.-powiedziałam- To jak ma wyglądać?
- Perry wspominała o sukni
księżniczki z błyskotkami bez ramiączek.- powiedział a mnie oświeciło.
- Perry będzie miała
najpiękniejszą sukienkę na świecie.- powiedziałam a on się do mnie uśmiechnął.-
No może nie najpiękniejsza bo ja ją będę miała.- wszyscy się zaśmialiśmy.
Następnego dnia
Wstałam o 13, poszłam się wykąpać
i umalować.
Ubrałam się w
W nocy wruciłam do domu. Potrzegnanie
z Niallem było trudne ale postanowiliśmy wytrzymać jeszcze trochę czasu. Niall
i ja postanowiliśmy powiedzieć Harremu o wszystkim jak będą mieć wolne od
koncertów.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki z
czekoladą i owocami. Około 15 przyszła do mnie Sophia. Usiadłyśmy w salonie i
zaczęłyśmy rozmawiać na różnie tematy. Dowiedziałam się że Sophi poznała
fajnego chłopaka i się z nim umawia.
Oczami Harrego
Rano pojechaliśmy na lotnisko a później
polecieliśmy do Brisbane. W samolocie siedziałem obok Louisa.
- Skarbie mam pomysł.- powiedziałem a on spojrzał
na mnie z nad książki i zdjął okulary.
- Jaki?- zapytał a ja się uśmiechnąłem.
- Weźmy ślub.- odwzajemnił mój uśmiech i mnie
pocałował w policzek.
- Kiedy?- zaśmialiśmy się.
-27 marca w Johannesburgu.- powiedziałem a on
pocałował mnie namiętnie w usta co oczywiście odwzajemniłem. Po wylądowaniu
pojechaliśmy do hotelu. Rozpakowaliśmy
się i wżęliśmy wspólną kąpiel. Lou się ubierał a ja postanowiłem zadzwonić do
Em. Wykręciłem jej numer, po dwóch sygnałach odebrała.
-Czego chcesz braciszku?- powiedziała na co się zaśmiałem.
- Mam proźbę.
- Jaką?
- Tylko nikomu nie mów, a szczególnie mamie.
- No mów przecież nie powiem.- przełknąłem ślinę.
-Biorę ślub z Lou i potrzebuje twojej pomocy.-
zatkało ją ale po chwili od wstrząsnęła się.
-0 Kiedy? I co mam zrobić?- zaśmiałem się na te
słowa.
-27 marca w Johannesburgu. Musisz załatwić nam
garnitury i sprowadzić rodzinę nie mówiąc im o ślubie.- ona wzdycha.
- Spróbuję. A mogę chociaż poprosić Gemme i Lottie
o pomoc?- zapytała. Nagle do pokoju wszedł ubrany już Loui. Uśmiechnął się do
mnie co odwzajemniłem.
- Louis skarbie czy Emily może powiedzieć Gemmie i
Lottie?- zapytałem na co on się zgodził.- Możesz.- powiedziałem do siostry.-
Dzięki.
- Nie ma za co ale jak coś to twoja wina.-
zaśmialiśmy się.
- Jasne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz