piątek, 13 marca 2015

Rozdział 25


2 dni później

Oczami Harrego

Od samego rana miałem dziwne przeczucie że coś nie dobrego się stanie dzisiaj. 
Weszliśmy na scenę po dwóch piosenkach zapomniałem o moich przeczuciach i cały czas wygłupiałem się z chłopakami i przytulałem Louisa. 
Po „Strong” zaczął mówić Liam.
-Dubaj!!- krzyknął- Jak się bawicie?- zapytała z fanki krzyknęły.- Teraz specjalnie dla was
 ”Better Than Words”. 
Na początku było wszystko w porzatku, aż do solówki Lou.

Oczami Louisa

Zacząłem śpiewać swoją część. 
W połowie poczułem straszny ból w klatce piersiowej i usłyszałem straszny huk. 
Wszyscy  nagle ucichli, muzyka przestała grać a ja osunąłem się na ziemię.

Oczami Harrego

Podbiegłem do leżącego Louisa. 
Padłem na kolana przed nim i wołem go w swoje objęcia. Łzy leciały mi po policzkach, Lou też płakał.
- Kocham cię Harry.- powiedział sięgając do mojego policzka i wycierając moje łzy.
- Louis skarbie proszę nie żegnaj się ze mną. Nie zostawiaj mnie.- przytuliłem go mocniej.- Wszystko będzie dobrze.-podbiegł do nas Paul z lekarzami. Kątem oka widziałem przerażonych chłopaków zabieranych przez ochroniarzy ze sceny i przerażone fanki które plakaty. 
Paul zabrał mnie ze sceny. 
Karetką pojechaliśmy do szpitala.

Oczami Emily

Siedziałam na kanapie z Daniell i oglądałyśmy wiadomości.
-„ Pół godziny temu w Dubaju na koncercie One Direction został postrzelony jeden z członków zespołu Louis Tomlinson-Styles i od razu przewieziony do szpitala. 
Jak na razie nie mamy żadnych informacji na temat jego zdrowia.”- spojrzałam wystraszona na Dan. Wybrałam w swoim telefonie numer Nialla. 
Odebrał po dwóch sygnałach.
- Niall co się stało?- zapytałam spanikowana.
-Uspokój się kochanie.- powiedział a ja wzięłam głęboki wdech.- Śpiewaliśmy ”Better Than Words” akurat Louis śpiewał swoją część. 
Nagle usłyszeliśmy straszny huk a Lou upadł na ziemię. Zabrali go od razu z Harrym do szpitala a nas od razu na lotnisko nawet nie zabraliśmy swoich rzeczy. Jesteśmy teraz w samolocie z powrotem do Londynu. A Liam rozmawia z Paulem przez telefon.- powiedział trochę zdenerwowany. -Ochroniarze chcieli zabrać z nami Harrego, ale on nie chciał zostawić Lou.
- Spokojnie skarbie nic im nie będzie. Zadzwonię do Harrego i później do ciebie od dzwonię.
-Dobrze.

Oczami Harrego

Siedzę przed salą operacyjną i czekam na lekarza. Paul chodzi zdenerwowany po korytarzu z telefonem w ręku i załatwia nam szybki transport do Londynu, żeby Louis miał jak najlepszą opiekę, przy okazji zadzwonił do Jay i mojej mamy. 
Nagle z sali wyszedł lekarz. Szybko wstałem a Paul znalazł się obok nas.
-Pan Styles?- zapytał mnie na co potwierdziłem.
-Co z moim mężem?- zapytałem wystraszony.
-Jego stan jest stabilny. Na szczęście nie doszło do uszkodzenia żadnych narządów, ale pacjent jest w śpiączce i musieliśmy podłączyć go do respiratora.-powiedział a mi kamień spadł z serca.
-Czy możemy zabrać Louisa do kliniki w Londynie?- zapytał Paul.
- Tak, jeżeli pan Styles wyrazi zgodę.-powiedział.
-Harry zgadzasz się?- zapytał mnie- Tam będzie bezpieczny.
- Tak. Zrobię wszystko żeby był bezpieczny, tylko pod warunkiem  że nic mu nie będzie.- powiedziałem a Paul poszedł z lekarzem załatwić formalności. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. 
Dzwoniła Emily.
-Cześć.- powiedziałem wchodząc do sali w której leży mój mąż.
-Harry co z wami?- zapytała prze straszona.
-Spokojnie skarbie, ze mną okej z Louisem też nie ma żadnych urazów wewnętrznych.
Jest w śpiączce i podpięli go do respiratora ale jego stan jest stabilny.- powiedziałem. 
Słyszałem jak wzdycha uspokojona.
-Cieszę się że nic wam nie jest.-powiedziała.
-Modest chcą go zabrać do klinki w Londynie. Zgodziłem się dla jego bezpieczeństwa. Myślisz że dobrze zrobiłem?- powiedziałem niespokojnie.
- Tak zrobiłeś dobrze, on też by tak zrobił dla twojego bezpieczeństwa.- powiedziała.
-Dzięki.

Oczami Nialla

Po wylądowaniu na lotnisku. 
Pojechaliśmy do domu Harrego i Lou. 
Gdy weszliśmy do środka od razu poszliśmy do salonu. Na kanapie siedziała zapłakana Jay i Anne a obok nich na fotelu Emily. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem całując w czoło. Z kuchni wyszła Gemma a za nią Dan którą Liam od razu przytulił.

Następnego dnia

Oczami Emily


Obudziłam się w objęciach Nialla. Wstałam nie budząc blondyna, wżęłam kąpiel. Umalowałam się i uczesałam. Ubrałam się w


W kuchni była mama, która robiła naleśniki. Gdy mnie zobaczyła od razu mnie przytuliła. Nałożyła mi dwa naleśniki.
-Jak się czujesz?- zapytała kiedy jadłam.
-Dobrze, ale martwię o Lou i Harrego.- powiedziałam smutna.
- Co z Harrym?- zapytała zmartwiona.
-Obwinia się że stała się krzywda Louisowi.- powiedziałam a mama tylko pokiwała smutno głową.
Oczami Harrego
Po wylądowaniu od razu zabrali Louisa do kliniki a mnie do domu żebym odpoczął i się przebrał przy okazji dał bagaże chłopaków. Choć wolałbym zastać z Lou. Gdy weszłam do domu usłyszałem rozmowy z kuchni, w środku byli chłopaki, moja mama, Jay, Gemma i Emily. Gdy mnie zobaczyli mama od razu mnie przytuliła.

Oczami Nialla

Gdy zobaczyliśmy Harrego, Anne od razu go przytuliła. Był ubrany jeszcze ubrania z koncertu na których było trochę krwi. Gemma zabrała go do sypialni.

Oczami Harrego

Po prysznicu ubrałem się w dresy i biały T-shirt. Związałem włosy i zeszłem na dół. Usiadłem na kanapie obok Emily, która od razu mnie przytuliła.
- Co z nim? –zapytała Jay.
-Lekarze mówią że nie uszkodzono żadnego narządu, ale jest w śpiączce i podłączyli go do respiratora.-powiedziałem a Em zetarła łzę która spływała po moim policzku. Nagle do salonu wszedł Liam, który powiedział że Modest zwołał konferencję prasową na której mamy powiedzieć co się stało i w jakim stanie jest Louis. Przebrałem się i pojechaliśmy do budynku Modest. Gdy weszliśmy do pokoju już czekali na nas dziennikarze. Usiedliśmy na swoich miejscach.
-4 kwietnia 2015 o godzinie 18.53 w Dubaju na koncercie został postrzelony Louis Tomlinson-Styles, z ustaleń policji to był zamach na całom grupę One Direction .Odpowiedzialni z ten czyn zostaną ukarani. Stan Louisa jest stabilny, nie doznał żadnych urazów wewnętrznych ale pozostaje w śpiączce. Teraz przebywa w klinice w Londynie.- powiedział jeden z pracowników Modest. 
My siedzieliśmy cicho i słuchaliśmy. Dziennikarze zaczęli pytać.
- Harry jak się czujesz?- zapytała reporterka a ja spojrzałem się na nią. Jak pierwsza zapytała jak ja się czuję.
-Martwię się o Louisa.- powiedziałem szczerze. Po konferencji pojechaliśmy do kliniki. Pocałowałem Lou w czoło i usiadłem na krześle obok łóżka, trzymając cały czas jego ręke. 
Chłopaki cały czas na nas patrzyli. 
Liam mnie przytulił i mówił że wszystko będzie dobrze. Po około dwóch godzinach wrócili do domu, a ja zostałem z mężem na noc.
***
Mam nadzieję że podobał wam się 25 rozdział.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz