Rozdział 25
2 dni później
Oczami Harrego
Od samego rana miałem dziwne przeczucie że coś nie
dobrego się stanie dzisiaj.
Weszliśmy na scenę po dwóch piosenkach zapomniałem
o moich przeczuciach i cały czas wygłupiałem się z chłopakami i przytulałem
Louisa.
Po „Strong” zaczął mówić Liam.
-Dubaj!!- krzyknął- Jak się bawicie?- zapytała z
fanki krzyknęły.- Teraz specjalnie dla was
”Better Than Words”.
Na początku
było wszystko w porzatku, aż do solówki Lou.
Oczami Louisa
Zacząłem śpiewać swoją część.
W połowie poczułem
straszny ból w klatce piersiowej i usłyszałem straszny huk.
Wszyscy nagle ucichli, muzyka przestała grać a ja
osunąłem się na ziemię.
Oczami Harrego
Podbiegłem do leżącego Louisa.
Padłem na kolana
przed nim i wołem go w swoje objęcia. Łzy leciały mi po policzkach, Lou też
płakał.
- Kocham cię Harry.- powiedział sięgając do mojego
policzka i wycierając moje łzy.
- Louis skarbie proszę nie żegnaj się ze mną. Nie
zostawiaj mnie.- przytuliłem go mocniej.- Wszystko będzie dobrze.-podbiegł do
nas Paul z lekarzami. Kątem oka widziałem przerażonych chłopaków zabieranych
przez ochroniarzy ze sceny i przerażone fanki które plakaty.
Paul zabrał mnie
ze sceny.
Karetką pojechaliśmy do szpitala.
Oczami Emily
Siedziałam na kanapie z Daniell i oglądałyśmy
wiadomości.
-„ Pół godziny temu w Dubaju na koncercie One Direction
został postrzelony jeden z członków zespołu Louis Tomlinson-Styles i od razu
przewieziony do szpitala.
Jak na razie nie mamy żadnych informacji na temat
jego zdrowia.”- spojrzałam wystraszona na Dan. Wybrałam w swoim telefonie numer
Nialla.
Odebrał po dwóch sygnałach.
- Niall co się stało?- zapytałam spanikowana.
-Uspokój się kochanie.- powiedział a ja wzięłam
głęboki wdech.- Śpiewaliśmy ”Better Than Words” akurat Louis śpiewał swoją
część.
Nagle usłyszeliśmy straszny huk a Lou upadł na ziemię. Zabrali go od
razu z Harrym do szpitala a nas od razu na lotnisko nawet nie zabraliśmy swoich
rzeczy. Jesteśmy teraz w samolocie z powrotem do Londynu. A Liam rozmawia z
Paulem przez telefon.- powiedział trochę zdenerwowany. -Ochroniarze chcieli
zabrać z nami Harrego, ale on nie chciał zostawić Lou.
- Spokojnie skarbie nic im nie będzie. Zadzwonię
do Harrego i później do ciebie od dzwonię.
-Dobrze.
Oczami Harrego
Siedzę przed salą operacyjną i czekam na lekarza.
Paul chodzi zdenerwowany po korytarzu z telefonem w ręku i załatwia nam szybki
transport do Londynu, żeby Louis miał jak najlepszą opiekę, przy okazji
zadzwonił do Jay i mojej mamy.
Nagle z sali wyszedł lekarz. Szybko wstałem a
Paul znalazł się obok nas.
-Pan Styles?- zapytał mnie na co potwierdziłem.
-Co z moim mężem?- zapytałem wystraszony.
-Jego stan jest stabilny. Na szczęście nie doszło
do uszkodzenia żadnych narządów, ale pacjent jest w śpiączce i musieliśmy
podłączyć go do respiratora.-powiedział a mi kamień spadł z serca.
-Czy możemy zabrać Louisa do kliniki w Londynie?-
zapytał Paul.
- Tak, jeżeli pan Styles wyrazi zgodę.-powiedział.
-Harry zgadzasz się?- zapytał mnie- Tam będzie
bezpieczny.
- Tak. Zrobię wszystko żeby był bezpieczny, tylko
pod warunkiem że nic mu nie będzie.-
powiedziałem a Paul poszedł z lekarzem załatwić formalności. Nagle zaczął
dzwonić mój telefon.
Dzwoniła Emily.
-Cześć.- powiedziałem wchodząc do sali w której
leży mój mąż.
-Harry co z wami?- zapytała prze straszona.
-Spokojnie skarbie, ze mną okej z Louisem też nie
ma żadnych urazów wewnętrznych.
Jest w śpiączce i podpięli go do respiratora
ale jego stan jest stabilny.- powiedziałem.
Słyszałem jak wzdycha uspokojona.
-Cieszę się że nic wam nie jest.-powiedziała.
-Modest chcą go zabrać do klinki w Londynie.
Zgodziłem się dla jego bezpieczeństwa. Myślisz że dobrze zrobiłem?-
powiedziałem niespokojnie.
- Tak zrobiłeś dobrze, on też by tak zrobił dla
twojego bezpieczeństwa.- powiedziała.
-Dzięki.
Oczami Nialla
Po wylądowaniu na lotnisku.
Pojechaliśmy do domu
Harrego i Lou.
Gdy weszliśmy do środka od razu poszliśmy do salonu. Na kanapie
siedziała zapłakana Jay i Anne a obok nich na fotelu Emily. Podszedłem do niej
i mocno przytuliłem całując w czoło. Z kuchni wyszła Gemma a za nią Dan którą
Liam od razu przytulił.
Następnego dnia
Oczami Emily
Obudziłam się w objęciach Nialla. Wstałam nie
budząc blondyna, wżęłam kąpiel. Umalowałam się i uczesałam. Ubrałam się w
W kuchni była mama, która robiła naleśniki. Gdy mnie
zobaczyła od razu mnie przytuliła. Nałożyła mi dwa naleśniki.
-Jak się czujesz?- zapytała kiedy jadłam.
-Dobrze, ale martwię o Lou i Harrego.-
powiedziałam smutna.
- Co z Harrym?- zapytała zmartwiona.
-Obwinia się że stała się krzywda Louisowi.-
powiedziałam a mama tylko pokiwała smutno głową.
Oczami Harrego
Po wylądowaniu od razu zabrali Louisa do kliniki a
mnie do domu żebym odpoczął i się przebrał przy okazji dał bagaże chłopaków. Choć
wolałbym zastać z Lou. Gdy weszłam do domu usłyszałem rozmowy z kuchni, w środku
byli chłopaki, moja mama, Jay, Gemma i Emily. Gdy mnie zobaczyli mama od razu
mnie przytuliła.
Oczami Nialla
Gdy zobaczyliśmy Harrego, Anne od razu go
przytuliła. Był ubrany jeszcze ubrania z koncertu na których było trochę krwi.
Gemma zabrała go do sypialni.
Oczami Harrego
Po prysznicu ubrałem się w dresy i biały T-shirt. Związałem
włosy i zeszłem na dół. Usiadłem na kanapie obok Emily, która od razu mnie przytuliła.
- Co z nim? –zapytała Jay.
-Lekarze mówią że nie uszkodzono żadnego narządu,
ale jest w śpiączce i podłączyli go do respiratora.-powiedziałem a Em zetarła
łzę która spływała po moim policzku. Nagle do salonu wszedł Liam, który
powiedział że Modest zwołał konferencję prasową na której mamy powiedzieć co
się stało i w jakim stanie jest Louis. Przebrałem się i pojechaliśmy do budynku
Modest. Gdy weszliśmy do pokoju już czekali na nas dziennikarze. Usiedliśmy na
swoich miejscach.
-4 kwietnia 2015 o godzinie 18.53 w Dubaju na koncercie
został postrzelony Louis Tomlinson-Styles, z ustaleń policji to był zamach na
całom grupę One Direction .Odpowiedzialni z ten czyn zostaną ukarani. Stan
Louisa jest stabilny, nie doznał żadnych urazów wewnętrznych ale pozostaje w
śpiączce. Teraz przebywa w klinice w Londynie.- powiedział jeden z pracowników
Modest.
My siedzieliśmy cicho i słuchaliśmy. Dziennikarze zaczęli pytać.
- Harry jak się czujesz?- zapytała reporterka a ja
spojrzałem się na nią. Jak pierwsza zapytała jak ja się czuję.
-Martwię się o Louisa.- powiedziałem
szczerze. Po konferencji pojechaliśmy do kliniki. Pocałowałem Lou w czoło i
usiadłem na krześle obok łóżka, trzymając cały czas jego ręke.
Chłopaki cały
czas na nas patrzyli.
Liam mnie przytulił i mówił że wszystko będzie dobrze. Po
około dwóch godzinach wrócili do domu, a ja zostałem z mężem na noc.
***
Mam nadzieję że podobał wam się 25 rozdział.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz